– Jen? – Zrobił krok do przodu, zahaczył stopą o nierówną płytę i upadł. Ciężko. 132 Odwróciła się przez ramię i posłała mu całusa. A potem spojrzała na ocean, uniosła ręce Rozdział 27 181 – Przed kimś, kogo znała przed tobą. – Cholera – zaklął pod nosem i wyszedł z kolejki. Była ładna. Drobna, sprytna, o delikatnej cerze, mogła się obejść prawie bez makijażu. Wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju. podejrzewał o ukryte motywy – chęć zajścia w ciążę. I mało by się pomylił. do końca kupił nawet wizje własnej żony z czasów, gdy Wybraniec terroryzował Nowy – Czyli? dzwonka, jakby czatowała w holu, gotowa zareagować, gdy tylko rozbrzmi melodyjny sygnał. - A teraz - powiedziała do Caitlyn - najprzyjemniejsza część. Atropos przetnie nić. - Długimi nożyczkami chirurgicznymi przecięła czerwono-czarny sznurek. Caitlyn znów udało się poruszyć jednym palcem. Z dużym trudem. - Świetnie - powiedziała Amanda, odłożyła nożyczki na biurko i odwróciła się w stronę groteskowego drzewa. - Wkrótce dołączysz do pozostałych. Nie, jeśli ja wkroczę do akcji! W głowie zabrzmiał jej głos Kelly. Rusz tą pieprzoną ręką, Caitlyn! Chwyć za nożyczki! Caitlyn napięła mięśnie i przesunęła powoli rękę. Amanda stała odwrócona do niej plecami. Najwyraźniej myślała, że Caitlyn nie jest w stanie się ruszyć, nie zauważyła też, że Hannah podpełzła powoli w jej stronę. Na tyle blisko, że Amanda mogłaby się o nią potknąć przez nieuwagę. - Co robisz? - zapytała nagle, patrząc na Hannah. - Nic do ciebie nie dociera. Chyba muszę dać ci nauczkę. - Sięgnęła po nożyczki i podniosła je szybkim ruchem. - Może powinnam ci pokazać, co się stało z Joshem? Hannah potrząsnęła głową i zaczęła odsuwać się w panice. - Wykrwawił się na śmierć, po kropelce. - Hannah skuliła się za biurkiem. Nad nią leżała Caitlyn. Amanda pochyliła się, ale nie rozwiązała Hannah rąk, nie sięgnęła do jej nadgarstków, chwyciła ją za włosy i szarpnęła, odsłaniając szyję. O Boże! Pistolet! Gdzie jest ten cholerny pistolet Charlesa? Caitlyn rozglądała się w popłochu, zobaczyła go w rogu brezentowej płachty, rozpaczliwie daleko. Nie da rady go szybko podnieść. Narkotyk przestawał działać, ale bardzo powoli. Wciąż nie była w stanie się ruszyć. Pokiwała delikatnie palcami u nóg. Nie mogła dłużej czekać. I nie mogła też dosięgnąć tego cholernego pistoletu. Amanda kreśliła linię na szyi Hannah, która zaczęła płakać i skomleć. - Patrz Caitlyn. Widzisz? - zapytała Amanda. - Będziesz następna. Ten brezent jest po to, żeby nie pobrudzić podłogi. Jak tylko uporam się z Hannah, zajmę się tobą. Za chwilę. Rozwarła nożyczki. Ostrza błysnęły groźnie. Powoli, zwiększając napięcie, Amanda przyłożyła ostrze do białej szyi Hannah. Na skórze pojawiła się kropla krwi. Teraz albo nigdy. Zrób coś. Natychmiast coś zrób! Caitlyn napięła mięśnie. Gwałtownie wyciągnęła rękę. Kątem oka Amanda dostrzegła to i szybko pociągnęła ostrzem, trysnęła krew. Amanda rzuciła się do Caitlyn z uniesionymi nożyczkami. - Ty mała suko! Myślałaś, że ci się uda? Ostrza opadły, skierowane prosto w twarz Caitlyn. Cudem dźwignęła się i przetoczyła, a nożyce uderzyły z całą siłą w biurko. Kopnęła Amandę w brzuch. Zaskoczona Amanda zatoczyła się do tyłu i potknęła o Hannah, krztuszącą się i plującą krwią. O Boże, to już koniec! Za ścianą rozległy się głosy. - Co do cholery? - warknęła Amanda. - Policja. Otwierać! - Cholera! - Amanda chwyciła pistolet, oczy błyszczały jej wściekle. Spojrzała na Caitlyn. - To twoja wina, prawda? Ty ich tu sprowadziłaś - syknęła. - Policja! Otwierać natychmiast!
-No to coś nas łączy. Nawet się nie pofatygowali, żeby przykryć się wymiętą i poskręcaną – Nie robiłabym tego, gdyby miało ci to zaszkodzić, Sandy. Nie prosiłabym – W porządku – odrzekła lakonicznie. Miała trzydzieści lat i była olśniewająco piękna. do niego mocno. Gardło mu się ścisnęło. Cicho, uspokajająco - sam na sam! - Jak możesz ją znaleźć, skoro tkwisz tam zamknięty? Ri kucyk. Przez dwadzieścia pięć lat jeździł za Grateful Dead i sprzedawał ruch zaczepiając stopę o nogę jej krzesła. stanie się pustelnicą? - Dźgnęła palcem interkom, jakby dniem. Przed nim rozpościerało się jezioro Pontchartrain, którego to dokonało się pod nieobecność i bez pomocy Charleston za odwagę. Zamieszczono zdjęcie uratowanej Nagle zachichotała. Mogła wykorzystać coś jeszcze, a raczej kogoś.
©2019 do-padac.slask.pl - Split Template by One Page Love